Południowy pokój dzieci dzieli na dwie części ścianka z cissusa australijskiego (Cissus antarctica)

Rozpięty jest na zrobionej z listewek, ażurowej przegrodzie o wymiarach 2X0,5 m. Oczywiście jest to raczej podział „psychologiczny” ale bardzo oryginalny i co najważniejsze funkcjonalny. Dzięki niemu dzieci mają wyraźnie podzielone swoje strefy wpływów. Ścianka jest odsunięta od „gorącego” okna o dwa metry. Cissusy (jest ich dwa) rosną w krótkiej ceramicznej skrzynce ustawionej na klockach. Podłogę dodatkowo zabezpiecza kawałek wykładziny. Tym razem kupiłam gotowe rośliny. Po posadzeniu do skrzynki chorowały nieco, pewno dlatego, że w kwiaciarni miały chłodno, cieniście i wilgotno, a u mnie znalazły się w słońcu, cieple i suchym powietrzu. Gdzieś po 2 miesiącach, w maju, przyszły do siebie. I od tej pory rosną doskonale. Szybko całkiem oplotły ściankę. W drugim roku pędy ich prowadziłam po suficie w różnych kierunkach. W trzecim trzeba było rośliny nieco prześwietlić i odmłodzić, tak się rozrosły. Ciągle utrzymuje się moda na styl „retro”. Idąc za nią myślę, że warto by zaproponować zarzuconą ostatnio w mieszkaniach uprawę szparagów ozdobnych. Pamiętam, że w domu mojej matki i babki były to rośliny bardzo cenione. Szparag Szprengera znosił silne nasłonecznienie na południowo-wschodnim oknie. Uczepiony był na sznurach u karnisza. Część jego pędów zwisała w dół, część wiła się wokół sznurów. Była to bardzo ładna dekoracja okna i duża wygoda w domu. W nagłej potrzebie ścinało się gałązki do okolicznościowych wiązanek. Szparag ten został w mej pamięci jako roślina, z którą ciągle coś się działo nowego. Choć uprawiany głównie dla zieleni, co pewien czas zakwitał drobnymi biało-różowymi kwiatkami. Zapach ich, choć uprzedzają przed nimi podręczniki kwiaciarstwa, wcale nie był przykry. Po kwiatach, pokazywały się na pędach początkowo zielone, później jaskrawo czerwone jagody, które bardzo cieszyły dzieci (mnie i rodzeństwo). Co pewien czas, gdy gałązek namnożyło się zbyt wiele i zaczęły drobnieć lub żółknąć ścinało się je prawie wszystkie, a roślinę zasilało krowieńcem lub przesadzało. Wkrótce znów wypuszczała grube pędy i radowała nas wiosenną zielenią.